Autor: Kasia Lamik
Przed częścią z nas w tym trudnym i stresującym okresie los postawił niemałe wyzwanie. Jest nim praca w domu. U mnie zmieniło się niewiele, bo już od ponad 3 lat, pracując nad marką paterns, organizuję sobie pracę w kolejnych miejscach zamieszkania. Dlatego postanowiłam podzielić się z Wami swoim doświadczeniem. Wiem, że dla wielu z Was praca z domu to nowość.
W DOMU – CZYLI GDZIE?
Zdarzało mi się pracować w salonie, kuchni, sypialni, a nawet na balkonie!
Jednak jeśli nie pracujesz z domu z wyboru, a zmusiła Cię do tego sytuacja, polecam wygospodarować sobie jedno stałe miejsce.
Jeśli mieszkasz samotnie, najlepiej zorganizować stanowisko pracy możliwie daleko od łóżka i stołu (ze względu na wiadome pokusy!). Może masz dodatkowy pokój, w którym do dzisiaj suszyło się pranie, a może w salonie uda Ci się wygospodarować kąt do pracy? Najlepiej w pobliżu okna, światło dzienne to samo dobro.
Jeśli mieszkasz z rodziną, a godziny Twojej pracy przypadają pomiędzy 8 a 16, najlepiej będzie pracować z sypialni. Nie ukrywajmy, ciężko będzie Ci wyegzekwować, aby Twoje dzieci, koty czy psy siedziały cały dzień na wyznaczonych miejscach. Dlatego lepiej ulokować domowe biuro poza przestrzenią wspólną dla innych domowników.
NIE PRZESZKADZAĆ!
Nastał czas, w którym wszyscy domownicy całymi dniami przebywają w domu, jednocześnie próbując pracować, uczyć się, relaksować, wykonywać obowiązki domowe i nie zwariować.
To naturalne, że w naszej pracy są momenty, w których musimy skupić się bardziej i takie w których możemy pozwolić sobie na większy luz. Nawet w biurze rozmawiamy przecież ze współpracownikami, idziemy na kawę, czy robimy przerwy od patrzenia w komputer. Świetną metodą, która sprawdziła się u mnie, jest oznaczenie stanu skupienia, jaki akurat jest Ci potrzebny.
Miałam kiedyś w domu kiczowatą figurkę świecącego bałwanka. Nie wiadomo, skąd się wzięła i czemu nikt jej nie wyrzucił. Przydała się na początku mojej kariery z home office, kiedy pracowałam w jednym pokoju ze swoim ówczesnym partnerem, który akurat był na dłuższym urlopie.
Jestem osobą potrafiącą zupełnie zatracić się w pracy i otoczenie naprawdę rzadko mi przeszkadza. Najczęściej poprostu zupełnie się wyłączam. Polem konfliktu był fakt, że ignorowałam to, co mówił do mnie partner i to nie ze złej woli, tylko realnie nie słyszałam osoby siedzącej w tym samym pokoju.
Spokój nastał dopiero po ustaleniu zasady bałwanka 🙂
ZASADA BAŁWANKA:
Leżąca figurka oznaczała, że spokojnie mogę rozmawiać i słuchać; nie robię nic, co by mnie nadmiernie angażowało. Działo się tak na przykład przy starcie sklepu, kiedy dużo było pracy mechanicznej, związanej z przeklikiwaniem i uzupełnianiem stron lub z obróbką zdjęć.
Kiedy bałwanek stał, oznaczało to, że pracuję nad czymś, co wymaga większego skupienia. Figurka komunikowała, że nie będę teraz prowadziła rozmów ani śmieszków, ale mogę przerwać zajęcie z ważnego powodu.
Natomiast gdy bałwanek stał i świecił na czerwono, oznaczało to, że jestem mega zajęta i skupiona. Proszę, nie przeszkadzaj!
Wprowadzenie prostej i czytelnej komunikacji naprawdę nam wtedy pomogło.
Pamiętaj że to nie musi być figurka bałwanka, nadadzą się choćby kolorowe kartki: zielona, żółta i czerwona. Ważne, żeby taka komunikacja była czytelna dla wszystkich domowników.
W CO SIĘ UBRAĆ?
Mój biurowy dzień rzadko kończy się po 8 godzinach, a po 3 latach nadal nie udało mi się, niestety, nauczyć robienia regularnych przerw na ruch i spacer po mieszkaniu.
Gdy siedzi się w bezruchu, szybciej robi nam się zimno. Dlatego ja najczęściej pracuję w paternsowych, wełnianych spodniach i szarym kardiganie. Jest mi w tym zestawie ciepło i wygodnie, a jednocześnie czuję się na tyle ogarnięta, że bez problemu mogłabym wyjść do sklepu, czy otworzyć drzwi kurierowi.
Pracując w domu, wyznaję zasadę zera tolerancji dla syntetycznych czy sztucznych materiałów. Stawiam na wełnę, len, bawełnę, czasem na jedwab.
Teraz pod sweter wkładam t-shirt z wełny merino, bo jej termoregulacyjne właściwości sprawdzają się równie dobrze podczas zdobywania górskich szczytów, jak i podczas nasiadówki przy komputerze.
Jeśli wybieram sukienki, to te dzianinowe (z wełny merino lub bawełniane), a do nich zakładam rajstopy z bawełny lub z dodatkiem wełny merino czy kaszmiru. Odkrycie rajstop z naturalnych materiałów zupełnie zmienia postrzeganie tego elementu garderoby. Bardzo polecam zapolowanie na nie w internecie. Tylko nie nabierajcie się na opis typu: “bawełniane rajstopy”. Zawsze sprawdzajcie skład! Bawełniane rajstopy jednej z sieciówek miały w sobie zaledwie 8% bawełny 🙁
Z osobistych ciekawostek: raczej nie maluję się, pracując w domu, ale prawie zawsze zakładam biżuterię. To pomaga czuć mi się bardziej w pracy 🙂
PRZERWY:
Na koniec pamiętaj, aby robić sobie przerwy od patrzenia w monitor. Zerkanie w telefon nie liczy się jako przerwa! Dla oczu to żadna różnica, czy ekran jest komputerowy czy telefoniczny – męczą się tak samo.
JEŚLI JESTEŚ SZEFEM:
Zaufaj swoim pracownikom. Nagminnie spotykam się z tym, że szefów, którzy na co dzień obserwowali pracowników w biurze, ogarnia lęk, kiedy ci mają pracować z domu. Zaczynają narzucać na nich tyle obowiązków, że pracownicy nie mają szans zmieścić się z nimi w 8-godzinnym dniu pracy. Jeśli Twój pracownik sumiennie pracował z biura, to naprawdę nie będzie obijał się, pracując w domu. Spróbuj mu zaufać i realnia planuj dla niego obowiązki.
Dowiedź się więcej o tym w jakich pozycjach warto pracować w naszym artykule Pozycje do pracy w domu.