Zapytałby ktoś może od niechcenia, co by się przydało polskiej marce odzieżowej w Nowym Roku? Oczywiście poza zdrówkiem i szczęściem, których nigdy za dużo, to zdecydowanie przydałby się nowy wzór. Tak sobie mruczała pod nosem Kasia (nasza naczelna głowa) jeszcze w styczniu poprzedniego roku i zaczęła obmyślać. A jak Kasia obmyśla, to nie ma na to mocnych- zawsze coś wymyśli. Tak też było i tym razem. Wymyśliła, że to NIE ONA zaprojektuje nasz nowy wzór! Szok i niedowierzanie i jeszcze jeden szok! A kto w takim razie?! (przecież nie ja… bo z moimi talentami plastycznymi- klęska murowana). Po dłuższej chwili okropnego (naprawdę okropnego) napięcia, powiedziała, że… dzieci.
Skąd pomysł na wzór?
Od dawna marzyło nam się, by ubrać naszych drogich Wełnian w coś absolutnie zwariowanego, kolorowego, co uwolniłoby najgłębiej ukryte pokłady dziecięcej swobody i wyobraźni. Któż inny miałby tego dokonać tak skutecznie jeśli nie same dzieci. To właśnie na ich kreatywne, kręcące się główki posypałyśmy ziarna pomysłów na stworzenie najnowszej kolekcji paterns. Z pomocą życzliwych dorosłych poprosiliśmy dzieci o stworzenie szalonych stworów. Prośba przyjęła formę konkursu plastycznego, w którym nagrody były dość nietypowe. Po pierwsze zwycięskie projekty weszły do produkcji ubrań z wełny merino paterns i są dostępne w różnych opcjach, dla dorosłych i dla dzieci, dla dziadków, babć, ciotek i dalekich kuzynów, w formie czapek, t-shirtów, podkoszulek i innych kominów 😉 A po drugie można było wziąć udział w sesji zdjęciowej i zaprezentować światu swoje stwory i ubrania z ich wizerunkami.
Trudne decyzje
Wszystko pięknie, ale tego co się wydarzyło absolutnie się nie spodziewałyśmy. No dobrze, troszkę na to liczyłyśmy, ale nie, że aż tak… Bardzo przyjemnie było otwierać te zaspy maili z wyskakującymi ze środka kolorowymi postaciami. Jedne w ciapki, inne w kratkę, takie z podejrzanie dużą liczbą nóg i takie co nóg nie potrzebują… ;-P
Jak się można domyślać, nie mieliśmy szans, by wytypować jednego zwycięzcę. To tak jakby być zmuszonym do podania najlepszego zwierzęcia… no nie da się, bo lew jest najodważniejszy, ale szczeniaczek też jest najlepszy, a jeszcze pingwiny i pandy, i reszta. Nie było innej rady jak zebrać mocną ekipę przedstawicieli stworów i z nich zaprojektować jeden wzór. Tu do akcji wkroczyła znów szefowa – plastyczna Kasia. Dorzuciła szałowe, energetyczne tło, zamieszała magiczną różdżką w poszukiwaniu idealnego układu w przestrzeni (przecież każdemu stworkowi musi być wygodnie) i tak powstał najnowszy wzór paterns.
Teraz tylko nazwa – tutaj poszło szybko, bo stwory są jak z bajki i są rysunkowe, a Kasia została wróżką, czyli PIXIE. Ciach i gotowe!
Reszta właściwie też poszła jak z płatka. Nasze modelki i modele wykazali się pełnym profesjonalizmem, pozowali, odpowiadali na pytania, prezentowali swoje dzieła i ubrania, jakby niczego innego w życiu nie robili. Warto tu dodać, że niewielu z nich miało więcej niż 130 cm wzrostu 🙂 Mieli za to zapasy śmiechów i cierpliwości do nas – dorosłych, gdy wciąż od nich czegoś chcieliśmy, jak to przy sesji ;-P
Efekt merino
Efekt końcowy tej szalonej akcji pozostawiamy do oceny naszym odbiorcom. Zachęcamy gorąco, by dać się porwać szaleństwu merino. Wszak naturalnych zalet wełny merynosowej nie sposób przecenić. Właściwości termoaktywne (czyli nie za zimno, nie za gorąco), przewiewność, wygoda i spokojna głowa, że nasza skóra swobodnie oddycha niezależnie od tego co robimy, to te najważniejsze cechy, które w niniejszym artykule zeszły troszkę na dalszy plan. Jednak tylko dlatego, że ubrania z merino po prostu się nigdy nie zmieniają, zawsze działają na 100%.
To co się zmienia to wzory. Tym razem są zaproszeniem do świata zabawy, wyobraźni, szaleństw i porzucenia granic. Chociaż trochę i chociaż na chwilę. Dajmy się porwać przygodom w towarzystwie najbliższych nam dusz i stworów.