Czy Wam też powolutku, po cichutku, trochę ukradkiem i żeby nie zapeszyć zaczynają w głowach kiełkować wiosenne pomysły na stylizacje? Bo my zerkamy nieśmiało na ulubione letnie sukienki i zwiewne spódnice i kombinujemy, co by tu zrobić, żeby wreszcie móc do nich wrócić. W końcu cały sezon zimowy czekały grzecznie w kąciku szafy ustępując pierwszeństwa grubym spodniom i najcieplejszym swetrom.
Jeśli jesteście w podobnym stanie przedwiosennego oczekiwania, to mamy pomysł i jednocześnie rozwiązanie powyższych dylematów. I to nie byle jakie rozwiązanie, bo jego historia jest długa jak spódnica dowolnej Babci. Chodzi o halkę! My proponujemy ją w wersji z wełny merino, ze względu na naturalne właściwości termoaktywne i antybakteryjne. Tymczasem zerknijcie na garstkę ciekawostek o samych halkach.
Halka – o co chodzi?
Oczywiście nie chodzi nam o bohaterkę najsłynniejszej polskiej opery – Halkę Stanisława Moniuszki. My mamy na myśli ten zabawny element damskiej garderoby, który tak śmieszył chłopców w podstawówce. Jednak historia halek jest całkiem poważna i sięga wiele wieków wstecz. Już w renesansie szanowne damy nosiły wielkie spódnice szerokie u dołu, które układały się w pożądany kształt jedynie dzięki spodniej warstwie, do której zamontowany był na stałe sztywny stelaż. Ważyło to potwornie dużo i znacznie utrudniało poruszanie się… W czasach baroku i rokoko halki bywały tak szerokie, że przez drzwi trzeba było przechodzić bokiem! Aż do dwudziestego wieku bez solidnej halki ciężko było się obejść. A właściwie nie dało się bez niej w ogóle porządnie ubrać.
Nowoczesne halki zupełnie nie przypominają już tych, które kojarzymy z dawnych czasów i książkowych ilustracji. Skrojone na dzisiejsze potrzeby muszą też spełniać zupełnie inne oczekiwania. Ich zadanie nie polega już jedynie na utrzymaniu spódnicy w konkretnym fasonie. Poprzeczka postawiona jest zdecydowanie wyżej. Obecnie mają nas dobrze ogrzać w chłodne dni, ale jednocześnie nie mogą nas zagotować (w dawnych czasach różnie z tym bywało). Nadal zakładamy je po to by sukienki dobrze się układały, ale dziś już nie chcemy by halka była widoczna, najlepiej wręcz, żeby była całkiem niewidzialna i niewyczuwalna.
Dziś zakładamy też gładką halkę po to, by pod gładką sukienką nie była widoczna koronkowa bielizna. To wszystko składa się na uroczy obraz wiernej pomocnicy do zadań specjalnych.
Bielizna merino – troski z głowy
Na szczęście natura przychodzi z pomocą nawet w najbardziej niespodziewanych momentach. Tym razem w postaci wełny merino, pochodzącej od owiec rasy merynos. Żyjące w górskich warunkach merynosy mają wyjątkowo miękką wełnę, której włókna są niebywale cienkie, jednocześnie trwałe, mają zdolność samooczyszczania się i odprowadzania wilgoci z dala od skóry, właściwości antybakteryjne, niepalność. Jakby tego było mało, wełna merino dostosowuje się do temperatury otoczenia, grzejąc nas w chłodzie i pozwalając naszej skórze swobodnie oddychać gdy jesteśmy w cieple. Zestaw tak wspaniałych cech, które wynikają wprost z konstrukcji włókien, choć brzmią jak najnowsze osiągnięcia techniki kosmicznej, nie może pozostać niewykorzystany. Tyle dobroci nie powinno się przecież zmarnować 😉
Obecnie z wełny merino powstają już wszystkie elementy garderoby, od tradycyjnych wełnianych czapek i swetrów, przez body dla tych najmłodszych, aż po skarpety, biustonosze i majtki. Od niedawna do naszego “arsenału” wełnianych cudów dołączyła dumnie halka. Tutaj także docenimy moc delikatnej, cieniutkiej dzianiny, która poza swoimi kosmicznymi właściwościami jest wygodna i elastyczna jak druga skóra. Nasze halki występują w dwóch wersjach kolorystycznych, beżowej i czarnej, a dla tych co nie lubią wybierać mamy obie wersje w zestawie TUTAJ!
Halka – tajna broń prawdziwych dam
Czy to oznacza, że halki powszechnie wracają do łask? Wygląda na to, że tak. Bo halka to przecież nic innego jak dodatkowy, bardzo wygodny element bielizny, w dodatku przeznaczona do zadań specjalnych. Jeśli spojrzymy na sprawę pod kątem wymagań czysto praktycznych, bo chcemy by po prostu było nam ciepło, ale przewiewnie, wygodnie i chcemy czuć się pewnie, że dobrze wyglądamy, to halka jest wprost idealnym rozwiązaniem. Sama sobie troszkę nie dowierzam, że odkryłam halki dopiero niedawno, ale może lepiej późno niż wcale…
No i na koniec jeszcze jeden ważny punkt, od którego zaczął się cały ten temat. Dzięki halce można nawet zimą śmigać w letnich sukienkach, zakładać przewiewne spódnice i ożywiać szarobury lutowy krajobraz. W dodatku bez ryzyka odmrożenia sobie pęcherza czy przeziębienia nerek. Kto powiedział, że koniecznie trzeba chodzić w spodniach tylko dlatego, że jest zimno. Mam dziś w szafie wełnianą, grzejącą halkę i nie waham się jej użyć. I niech to będzie mój sposób na przywoływanie kolorowej wiosny.